czwartek, sierpnia 18, 2011

Bananowo mi z rana. Kasza jaglana.

10 comments
Mój dzisiejszy dzień nie zaczął się najlepiej. Obudzona bardzo wcześnie przez mamę, dowiedziałam się, że moje zwierzę odeszło. Pierwsza myśl: ,, O co chodzi? To nie możliwe'' oraz kilka łez w oczach. Teraz nasuwa mi się ich więcej..

Kto będzie oglądał ze mną seriale?
Kto będzie ze mną chrupał ciasteczka?
Kto będzie umilał mi czas, który będę spędzała przeziębiona w łóżku?
Kto będzie stawał na tylnych łapkach i wąchał trzymany przeze mnie serek, próbując go dosięgnąć?
Kto będzie spał za moimi plecami?


Pewnie nie domyślacie się, że tym kochanym, przedziwnym, jedynym w swoim rodzaju zwierzątkiem był mój chomik- Karmel.

Był niezwykłym chomikiem, zapytacie czemu? Bo zachowywał się jak pies. Może nie szczekał, nie warczał, ale kładł się, umilał czas tak samo jak nie jeden czworonożny przyjaciel człowieka.
Myśli, że gdyby nie jego pewna wędrówka po babcinej kuchni i praktycznie samobójczy skok ze skrzyni ze słoikami, byłby ze mną i zajadał herbatniki przy śniadaniu- porzuciłam. Czułam, że tak się stanie, widziałam jak męczy się gdy próbuje nabrać powietrza do swoich małych płuc. Jednak nie wiedziałam, że zakończy swój żywot akurat dziś. Rano.

Wiem, że to blog kulinarny i dla wielu z was może wydawać się śmieszne przeżywanie śmierci chomika. Jednak coś w nim było, czego nie miał żaden inny chomik. Tą małą słodką mordkę i przyjazne nastawienie do wszystkich, również nieznajomych gości. Nigdy w życiu nie ugryzł nikogo, zawsze chętny do zabawy i jedzenia.

Koniec moich wywodów. Będę za Tobą tęsknić Karmelku.

 ***


Przygotowywałam kaszę jaglaną już nie jeden raz. Zawsze czegoś mi w niej brakowało.. tej słodyczy.
Śniadaniowo- bananowo- pojawiła się myśl. Czyli odgonić złe samopoczucie, poprawić nastrój i spróbować naprawić dzień, im zabiorę się za to szybciej, tym lepsze będą efekty.

Składniki na jedną porcję:

4 łyżki kaszy jaglanej
banan
średnia gruszka
herbatnik
garść/ garstka rodzynek
opakowanie ulubionego serka homogenizowanego
kilka dowolnych orzeszków, do ozdoby


Zaczniemy od przygotowania owoców. Banana i gruszkę obieramy ze skórki. Banana kroimy w plasterki i pozostawiamy trzy do dekoracji, gruszki w kostkę.  1/3 pozostałości banana miksujemy z połową gruszki w młynku/ blenderze, a resztę rozgniatamy na papkę. Drugą połowę gruszki umieszczamy na dnie miseczki i polewamy odrobinę naszym gruszkowo-bananowym sosem.
Kaszę wsypujemy do garnka i zalewamy szklanką wody, dorzucamy rodzynki, gotujemy na małym ogniu pod przykryciem 10 minut od czasu do czasu mieszając i w razie potrzeby dolewając jeszcze wody. Po tym czasie dorzucamy rozgniecionego banana i gotujemy jeszcze 5-8 minut.
Ugotowaną kaszę przekładamy do miseczki i po krótkiej chwili polewamy ulubionym serkiem. Dekorujemy orzechami, pozostałym musem i owocami.

Smacznego.

10 komentarzy:

  1. kupiłam kaszę z miesiąc temu i tak... leży nieotworzona -.-
    taaak, przydałoby się coś z nią zrobić ;>

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspolczuje z powodu Twojego chomiczka. Byl sliczny...

    OdpowiedzUsuń
  3. Moja koszatniczka umila mi każdy dzień już 5 lat i nie wiem jak zniosę fakt, że jej nie ma...
    Już zmieniłam w linkach.

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozumiem, że można tęsknić za chomikiem. Ja po Agacie (żółwiu) płakałam przez tydzień. Zwierzaki są członkami rodziny, i ich odejście zawsze wiąże się z bólem. Dlatego współczuję. Trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń
  5. Urocze zwierzątko...kocham wszystkie takie zwierzaczki,bez wyjątku,a myśl o ludziach zadających im ból,spędza mi sen z powiek!
    Kaszka wyśmienita;)

    OdpowiedzUsuń
  6. super pomysł na zdrową kolację lub śniadanie!z pewnością wypróbuje bo zawiera ona wszystkie składniki które uwielbiam!
    Już dodałam nowy adres bloga, Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  7. już zmieniłam :) wykasowałam, a tego dodałam.

    Współczuje z powodu straty małego przyjaciela, ale głowa do góry.. :)

    bardzo mi się podoba ten pomysł.

    OdpowiedzUsuń
  8. uroczy blog. zakochałam się :))

    OdpowiedzUsuń
  9. Strasznie mi przykro :(. Jak kiedyś miałam hodowlę chomików, małe chomiczki, potem 10 dorosłych... strasznie cierpiałam kiedy odchodziły po kolei. A jeszcze bardziej, kiedy podarowane komuś z rodziny umierały zbyt szybko z zaniedbania.
    Bardzo Ci współczuję, trzymaj się :*

    PS
    A kaszę na pewno wypróbuję!

    OdpowiedzUsuń
  10. jaglanka... rodzynki... nerkowce... mniam :)

    OdpowiedzUsuń