Tak, lubię słodkie obiady.
Tak, lubię babciny mus jabłkowy, złoty bardziej niż nie jedno złoto w półeczce.
Tak, jestem budynioholikiem.
Tak, lubię zjeść smacznie i (wbrew pozorom) się przy tym nie napracować .
Propozycja szybkiego, złotego obiadu na słodko.
Ryż z budyniem i musem jabłkowym
ilość składników wg. własnego zapotrzebowania, ewentualnie łakomstwa
ryż
mleko
budyń waniliowy
mus jabłkowy (najlepszy od babci. Nawet jeżeli przyrządzacie sami mus jabłkowy, w ten sam sposób co babcia, to nie łudźcie się. Babciny i tak lepszy.)
cynamon
Ryż gotujemy w mleku. Budyń robimy według przepisu na opakowaniu. Cyk myk do miseczki ryż, na niego budyń, złoty mus, kilka szczypt cynamonu.
Od dawna wiadomo, że co babcine to zazwyczaj najlepsze :) Ryż z jabłkiem i cynamonem zawsze i wszędzie. Chociaz u mnie w domu zazwyczaj podawało się z jogurtem zamiast budyniu, chętnie wypróbuje w Twojej wersji :)
OdpowiedzUsuńWszystko, co lubie mniammm :)))
OdpowiedzUsuńOmomom zjadłabym...
OdpowiedzUsuńoch, deser jak u babci. uwielbiam. :)
OdpowiedzUsuńna słodko lubię
OdpowiedzUsuńuwielbiam ryż na słodko w takim wydaniu <3
OdpowiedzUsuńO nie! Takie ryże jem na śniadanie :)
OdpowiedzUsuńRyż na słodko jest zdecydowanie najlepszy. Z domowym musem i budyniem- musi smakować bajecznie:).
OdpowiedzUsuńpyszota ;)
OdpowiedzUsuńAch, a ja nie mam takiego babcinego musu! I co teraz? ;(
OdpowiedzUsuńKocham ryż na słodko :)
OdpowiedzUsuńteż lubię obiady na słodko!, ale jako jedyna chyba ;-/ z moich gotujących znajomych. No teraz przynajmniej jestem z Toba w paczce ;)
OdpowiedzUsuńna pierwszy rzut oka budyń z musem przypomina jajko ;o
OdpowiedzUsuńale to zdecydowanie moje smaki :) i masz rację, nikt nie robi lepszego musu, dżemu czy innego przetworu niż babcia ! :))
dodaję do obserwowanych :) pozdrawiam !
Jestem zdecydowaną wielbicielką ryżu na słodko :)
OdpowiedzUsuńTaki obiadek? Muszę sobie zafundować! Ale ryyyż z budyniem? Ciekawie!
OdpowiedzUsuńCiekawy pomysł z dodatkiem budyniu. Ja ryż gotuję też na mleku ale z wanilią , cynamonem, a potem ciepły zaprawiam jeszcze koglem moglem. Wypróbuję chętnie Twoją opcję. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńUwielbiam ryż w takim wydaniu - szczególnie jesienią, to taka specyficzna pora. :)
OdpowiedzUsuńObserwuję. Od dłuższego czasu czytam Twoje blogi (dłuższego-dłuższego, może mnie pamiętałaś pod innym nickiem) i w końcu się zreflektowałam, by dać o tym znać.
Serio taki charakterystyczny? Kurczę, niby to dobrze, ale aż mnie zdziwiłaś. ;) A tak drogą skojarzeń, teraz, wieczorem, po zbyt wielu godzinach nauki wierzch na Twoim ryżu przypomina mi na pierwszy rzut oka jajko sadzone. To się nazywają poszkolne schizy...
OdpowiedzUsuńooo! Nigdy nie rozbiłam takiego czegoś! :D Ale wygląda bardzo apetycznie, więc może się niedługo skuszę! :D
OdpowiedzUsuńPatrząc na porcję i składniki to dietowanie całkiem nieźle ci idzie ;)
OdpowiedzUsuńGdzie tam! Zdjęcie stare. :P
UsuńAle faktycznie, wtedy szło dobrze ;D
Nigdy nie jadłam ryżu z budyniem :) Musi być smakowity! :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam takie połączenie!
OdpowiedzUsuńbardzo lubię tu zaglądać, dodałam Cię do ulubionych na moim blogu. :)
super śniadaniowy pomysł:)
OdpowiedzUsuń