sobota, czerwca 27, 2015

Wegetarianizm, Owoweganizm i Weganizm

11 comments

Dlaczego wege?


Trochę poczytałam i stwierdziłam, że warto napisać osobny post na blogu, dotyczący wegetarianizmu, weganizmu i owoweganizmu. (nazywajcie sobie jak to chcecie, chodzi mi o balans w diecie i naturalny sposób odżywiania) i uzasadnić dlaczego od kilku miesięcy Soul Cakes bombarduje was przepisami z cyklu ,,Wegańskie....” przerzucił się na przepisy roślinne i publikuje je z niepohamowaną radością.

Do dzieła!

Możliwości naszych organizmów pozwalają nam na przeżywanie nawet 150 lat, jednak ludzie
w dzisiejszych czasach żyją po 70 lat, borykając się z chorobami cywilizacyjnymi, takimi jak: cukrzyca, miażdżyca i choroby serca. Przywrócić naturalny zegar biologiczny naszym organizmom i zapobiec wyżej wymienionym chorobom można w jeden prosty sposób – zmieniając swoją dietę na bardziej naturalną.

Zadajmy sobie podstawowe pytanie. Czy w ogóle jesteśmy przystosowani do tego, by jeść mięso?

Nasz przewód pokarmowy, język, skład chemiczny śliny, zęby – podobny jest do istot owocożernych, a nie mięsożernych. Długi przewód pokarmowy człowieka powoduje, że mięso w nim zalega (fermentuje, gnije → co prowadzi do pieczenia, zgagi..) U mięsożernych przewód pokarmowy jest krótki. Co więcej, organizm ludzki nie radzi sobie zbyt dobrze z trawieniem białka zwierzęcego:
„Natychmiast po zjedzeniu mięsa lub jego przetworów wzrasta szybko ilość białych ciałek krwi. Takie zjawisko występuje tylko wtedy gdy organizm chce bronić się przeciwko chorobom.”

Mięso, które kupujemy nafaszerowane jest hormonami i antybiotykami. Zwierzęta chorują na białaczkę, gruźlicę.. są karmione zepsutą paszą i odpadami przemysłowymi. Negatywny wpływ na spożycie zbyt dużej ilości wołowiny jest widoczny w USA, czy Skandynawii – właśnie tam stale przybywa chorych na białaczkę.

A co z rybami?
Mama zawsze mówiła „Ale rybkę to zjedz” i jadłam, bo lubiłam. Mięso ryb należałoby do najzdrowszego rodzaju mięsa, gdyby nie ogromne zanieczyszczenia wód. NależałoBY, bo w istocie, mięso ryb to skumulowany zbiornik pierwiastków ciężkich. Coraz więcej ryb ma choroby skóry, wrzody i nowotwory, powstałe w wyniku skażenia wód.

„We wszystkim jest chemia. Co za różnica czy zjem schaboszczaka czy marchewkę... i tak mnie to zabije”

To prawda, ze w dzisiejszych czasach prawie wszystko jest skażone, ale stopień tego skażenia jest nierówny! Wg. 300 stopniowej skali skażenia substancjami szkodliwymi (np. pestycydami) Mięso zajmuje pierwsze miejsce z cudowną liczbą 281, produkty mleczne 112; podczas gdy ziemniaki 003, zboże 008, jarzyny korzeniowe 007, liściaste 036, owoce 027 – nie wiem jak Wy, ale ja widzę różnicę między schabowym (który kocha i kumuluje toksyny) a marchewką.. ;)


Energia – coś co mną wstrząsnęło, czyli mała ciekawostka dotycząca aury
(której nie należy brać sobie do serca, ale mi się spodobała - to piszę)

Każde ciało wypromieniowuje energię. Człowiek powinien spożywać te pokarmy, które mają jak największe pole energetyczne (6000-8000 angstremów) – stad czerpiemy energię i chęci (!) do życia. Do tych pokarmów należą zboża, owoce, nasiona, warzywa. Suszone owoce czy warzywa potrafią zachować takie pole do kilku lat, podczas gdy pole energetyczne zwierzęcego mięsa (od chwili zabicia) drastycznie spada. (i już po 2 dniach może być równe 0.)

Mleko, jogurty i jajka
Mleko zwierzęce różni się od mleka kobiet (to jasne) w składzie chemicznym i zawartości tłuszczu. To drugie jest niezbędne człowiekowi w pierwszym roku życia. Po 2-3 latach mleko u świeżo upieczonych mam zanika i dzieje się to nie bez przyczyny.

Enzym trawiący kazeinę w mleku zanika po 5-7 roku życia, przez co picie mleka jeszcze w okresie szkolnym może okazać się szkodliwe. Dolegliwości żołądkowe, nowotwory, choroby wieńcowe są spowodowane złogami chorobotwórczymi – które powstają w skutek zaklejonego kazeiną układu trawiennego. To samo tyczy się nietolerancji laktozy –  Tłuszcz z mleka homogenizowanego wnika bezpośrednio do krwi, powodując choroby układu krążenia, miażdżycę i zawały.

Jogurty czy kefiry są dobrze trawione przez organizm. Bakterie w nich zawarte mają właściwości lecznicze (polecam obejrzeć filmik o jogurcie kokosowym, o tutaj: KLIK )
Jedyną wadą jest to, że produkuje je się z surowego mleka, co daje zagrożenie, ze również są skażone chorobą, która mogła dotknąć bydło.



Jajka – najbezpieczniejsze z pokarmów odzwierzęcych. Chociaż tu i tak kierowałabym się w stronę jaj od kur z wolnego wybiegu.


Wapń
To prawda, że mleko jest bogate w wapń. Ale wapń znajdziemy również w warzywach liściastych, mące z pełnego przemiału..  Zwłaszcza zielone warzywa liściaste są doskonałym źródłem wapnia. (jak również soja, fasola, suszone figi, brzoskwinie, brukselka, owies, orzechy, migdały....) Ważne jest by wraz z wapniem występował fosfor – co ma miejsce w warzywach i owocach.

Żelazo
Nieważny jest poziom żelaza w produkcie a jego przyswajalność. Najbardziej przyswajalne żelazo znajdziemy w suszonych owocach, pietruszce. Ważne by w diecie była odpowiednia ilość witaminy C, która ułatwia to przyswajanie.
Źródłami żelaza są między innymi: szpinak, biała fasola, groch, kasza gryczana, brukselka, tofu, owies, soczewica, brokuły, winogrona, pełne pieczywo i ryż.

Białko – gdzie moje białko??
Zacznijmy od tego,że niedobór białka nie jest tak szkodliwy jak jego nadmiar. A żyjemy w czasach, gdzie ludzie oszaleli na punkcie białka i czasami świadomie przeciążają sobie nim nerki i wątrobę. W pełni wartościowe białko znajdziemy w każdej roślinie. To szczególnie wartościowe – w orzechach, roślinach strączkowych i różnych zbożach.
Przyswajalność białka:
,,  mięso 65% → mleko 80% → ser 70% → zboża 60% → warzywa i owoce 90-100% ''
kopara opadła? Mi tak.

TO CO TY JESZ?!?

A to, co potrzebuję – do życia.
Raporty amerykańskich lekarzy (^^) sugerują aby komponować posiłki z 4 grup pokarmowych:
Warzyw, zbóż, owoców i nasion.

Przy czym:

warzywa, owoce i grzyby – powinny stanowić 60% diety
zboża – 20%
orzechy i nasiona – 15%
inne: miód (tak! Miód!), tłuszcz, przyprawy – 5%

Procenciki podałam jako bonus, nie wydaje mi się, że ktokolwiek ma czas i chęci by kontrolować swoją dietę w takim stopniu.
„Żelazną zasadą powinno być: Co się da, jeść na surowo. Jeść jak najwięcej surowych potraw (co najmniej 50%)” → może brzmieć strasznie, ale to prawda. Miesiąc gdy próbowałam surowego weganizmu (za wyjątkiem ciepłych porannych owsianek) był dla mnie miesiącem energii i wyrastających baby hair. Gorąco polecam taki styl odżywiania!

Jaki wniosek z tego wpisu?
Przede wszystkim – weganizm to źródło energii, dobrego samopoczucia, koloru i ekscytacji w kuchni. Ludziom prowadzącym wegański tryb życia niczego nie brakuje, a wręcz mogą cieszyć się rozkwitającą witalnością i czerpać satysfakcje ze świadomości, że inwestują we własne zdrowie. Co więcej – taka dieta nie ma ograniczeń. Do wszystkich dziewczyn rozpaczliwie szukających diety cud: Koniec z pilnowaniem porcji, inwestujesz we własne zdrowie i nic nie idzie w boczki ;)
Nie należy popadać w skrajności – masz ochotę na jajko, jogurt, kurczaka, ciasto u babci czy lody w najlepszej lodziarni w mieście - to je zjedz. Wszędzie musi być zachowany balans, a tym wpisem chciałam tylko pokazać, że warto spróbować diety wegańskiej i doświadczyć tych wszystkich cudownych zmian w organizmie i sposobie myślenia. Najprościej jest zacząć od wegetarianizmu (spożywanie wszystkich kolorowych warzyw, owoców, nasion i zbóż, przetworów mlecznych i jajek a wykluczenie mięsa) przejścia na owoweganizm (spożywanie wszystkich kolorowych warzyw, owoców, nasion i zbóż, jajek a zrezygnowanie z produktów mlecznych i mięsa) i ostatecznie totalnie "zweganizowanie" (spożywanie wszystkich kolorowych warzyw, owoców, nasion i zbóż)


„Dobry kucharz to artysta” a weganizm to dla mnie zabawa dająca możliwość rozwijania kulinarnych pasji :)

O Ekonomicznych i humanitarnych aspektach weganizmu być może też wkrótce napiszę.. ale to już burzliwy temat i nie wiem czy Soul Cakes byłby go w stanie udźwignąć.


11 komentarzy:

  1. Hola, hola ! Białka czy to roślinne czy zwierzęce są przekształcane dokładnie tak samo w komórkach. Skąd więc pomysł, że przy białkach zwierzęcych zużywa się wapń a przy roślinnych nie ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jestem ekspertem, a podaną informację wyczytałam w książce pana Jacka Poredy.
      On argumentował to w następujący sposób:
      ,,Badania prowadzone w Loma Linda University wykazały, że leczenie osteoporozy (rzeszotowienia kości z powodu braku wapnia) mlekiem powodowało pogorszenie stanu choroby. Nie pomagały trzy szklanki mleka dziennie. Wapń był pochłaniany w procesie przemiany białka. Organizm, kości nic z tego nie miały. Stwierdzono, że osoby jedzące 75g białka i 1400mg wapnia miały ujemny bilans wapnia w organizmie. Białko po prostu "zjadło" cały przyjęty wapń."
      Stąd więc pomysł.



      Usuń
    2. Nie przeczytalam wszystkiego co zpstalo napisane na tej stronie ani wszystkich komentarzy. Trafilam tu bo chce znalezc informacje o Panu Jacku. Czy jest on dietetykiem alvo kims takim? W swojej ksiazce pisal o wotaminie b12 ze nie trzeba jej suplementowac, ze mamy ja w swoim organizmie i w produktach zbozowych. NIGDZIE indziej nie znalazlam podobnej informacji, ale znalazlam taka: b12 jest w naszym jelicie grubym ale to nic nam nie daje bo zeby ja przyswoic powinna byc w cienkim. Zastanawiam sie na jakiej podstawie Pan Jacek pisal niektore informacje. Oczywiscie nie jestem zadna dietetyczka, wiedze czerpie z ksiazek i internetu :)

      Usuń
  2. Wydaje mi się, że sam autor mógł źle ubrać w słowa tę myśl. Przeczytałam to któryś raz i dochodzę do wniosku, że wapń z produktów pochodzenia zwierzęcego może być nieprzyswajalny ze względu na wysoką ilość fosforanów w tych produktach (wysokoprzetworzone, homogenizowane mleko) Do tego dochodzi fakt, że tak duża ilość ludzi nie toleruje laktozy (zgodnie z myślą o tych 90%), która również ma wpływ na przyswajanie wapnia. Analogicznie organizmy pacjentów pijących mleko, a nietolerujących laktozy nie wchłaniały wapnia prawidłowo. Już nanoszę poprawki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pogrzebałem i znalazłem.

      Faktycznie są badania potwierdzające, że wysokobiałkowe diety powodują ujemny bilans wapnia w organizmach, ale nie spotkałem się z tym, żeby ktokolwiek sugerował różnicę pomiędzy białkiem zwierzęcym a roślinnym. Pokarm roślinny bogaty w białko będzie tak samo szkodził wchłanianiu wapnia jak zwierzęcy. Nie ma w tym żadnej różnicy. http://press.endocrine.org/doi/abs/10.1210/jcem.84.3.5552 http://jn.nutrition.org/content/102/10/1297.full.pdf



      Co ciekawe w chinach przeprowadzono badania gęstości mineralnej kości udowej u starszych kobiet (czyli tych u których powinna wystąpić ostereoporoza) i niższą gęstość miały właśnie wegetarianki - http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/9481534

      Usuń
  3. I pięknie! Nie rozumiem ludzi, którzy hejtują i narzekają na moją dietę wegetariańską. Odkąd nie jem mięsa mam więcej siły, więcej się uśmiecham i mam mniejsze problemy z cerą (a to było dla mnie baaardzo uciążliwe). Ponad to, gdy przeszłam na dietę roślinną, to nie mam już częstych napadów refluksu żołądka. Owszem są, ale już klika razy w miesiącu, raz na tydzień, a nie prawie codziennie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. ja może nie jestem wege, bo jem galaretki (choć nie uznaję żelatyny samej w sobie za zapach), ryby i owoce morza oraz jajka, ale nie uznaję w swojej diecie mięsa jako tako (nie lubię jego smaku i konsystencji). Odkąd zrezygnowałam z mięsa, ryby zaś jem bardzo rzadko, a w diecie pojawiły się warzywa zielone, strączkowe i owoce wszelakiej maści, dużo produktów bezglutenowych, nie choruję i mam tak niesamowicie dużo energii... ostatnio uczę się nawet jeździć na rolkach!

    OdpowiedzUsuń
  5. W życiu nie zrezygnowałabym z mięsa lub produktów odzwierzęcych, ale rozumiem, że ktoś ich nie "toleruje",

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawy wpis. Podałaś wiele informacji, które niejednego mogłyby skłonić do przejścia na weganizm, ale moim zdaniem mięso jest równie potrzebne w diecie, jak i warzywa, dlatego, że dostarcza organizmowi wiele substancji budulcowych i odżywczych, po za tym sądzę, że ciężko w niektórych przypadkach zastąpić to co pochodzi z mięsa, tym co pochodzi z roślin, nie mniej zgadzam się, że powinno się spożywać w znacznym stopniu więcej warzyw i owoców, a niżeli mięsa (to chyba oczywiste). Ale podziwiam twój zasób wiedzy i podejście "nie popadajmy w skrajność"- to bardzo wartościowa uwaga :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dieta wegetariańska jest dobra z tego względu, że zawiera dużo błonnika i antyoksydantów. Trzeba pamiętać natomiast, że brak mięsa w tej diecie może wiązać się z niedoborami witamin z grupy B lub kreatyniny, dlatego dobrze by było znaleźć ich zamienniki w pożywieniu lub zastąpić suplementami w ostateczności

    OdpowiedzUsuń
  8. Roitnik ma b12 i kilka innych roślin - tylko niech media głównego ścieku nie drą się że im mięso nie schodzi a więcej dobrych informacji dotrze

    OdpowiedzUsuń