Jestem w siódmym niebie, znalazłam czas na rozmowę o tym co wydarzyło się u mnie w ostatnim tygodniu. Siadam przy stoliku z mamą, zajadam muffina i popijam go ciepłą kawą z mlekiem. Oczywiście- na jednym się nie kończy :)
Inne, bo na bazie maślanki. (szukałam sposobu, na wykorzystanie zawartości małej buteleczki, która niedługo miała ulec przeterminowaniu oraz białka, które zostało mi po.. nie pamiętam, chyba smarowałam żółtkiem jakiś wypiek). I jeżeli chodzi o produkty, które niedługo się mi zmarnują i muszę na siłę szukać przepisów.. to chyba jestem mistrzynią. ;-)
Niemniej jednak muffiny wyszły pyszne! Robiłam je wczoraj, gdy słońce już zachodziło, więc nie zdążyłam zrobić zadowalających mnie zdjęć (mój aparat jest strasznie kapryśny! I wymagający- zdjęcia robi świetne, pod warunkiem, że ma mocne światło naturalne do dyspozycji) I... już dziś do fotografowania zostały mi tylko trzy muffinki.. no dobra, dobra..poprawka- dwie ;)
Bajeczny smak! No i nie ma to jak świadomość, że przepis wymyśliło się samemu. ;) W końcu mogłam też wykorzystać moje silikonowe foremki. ;)
170g mieszaniny mąk: pszennej i pełnoziarnistej
pół szklanki maślanki
jajko + białko
50g mlecznej czekolady + 3 kostki
2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
2 banany
trzy łyżki cukru (można dać mniej- banany są tu dużą osłodą. ;))
szczypta soli
Banany kroimy w plasterki i rozgniatamy widelcem na papkę. Czekoladę rozdrabniamy na kawałeczki. Białka z cukrem ubijamy na sztywną pianę. Mąkę łączymy z suchymi składnikami, bananem, maślanką i żółtkiem oraz ubitymi białkami. Mieszamy. Dodajemy pokruszoną czekoladę (pozostawiając 3 pokruszone kostki na wierzch) i ponownie mieszamy. Nalewamy ciasto do papilotek (umieszczonych w formie do muffin, bądź nie) i na wierzch każdej babeczki sypiemy sporo czekolady.
Pieczemy w 200*C przez 20 minut.
Najlepiej smakują na ciepło, radzę od razu robić z podwójnej porcji!
Najlepszy moment: gryziemy muffina, a w ustach rozpływa nam się czekolada.. Takich momentów jest sporo. ;-)
Smacznego!
ale pyszności :)
OdpowiedzUsuńMuffiny z czekoladą też zawsze wcinam jeszcze ciepłe. Specjalnie daję bardzo duże kawałki czekolady do ciasta :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam tą topiącą się czekoladę w jeszcze ciepłym wypieku. Świetnie wyglądają :D
OdpowiedzUsuńNo i jesienne słoty nie straszne;) z takimi pysznościami!
OdpowiedzUsuńBanan i czekolada to chyba najlepsze połączenie pod słońcem :) Muszę w końcu kupić foremki! :)
OdpowiedzUsuńRozpływająca się w ustach czekolada to raj na ziemi!
OdpowiedzUsuńwyszły bardzo podobnie do tych co ja niedawno robiłam :P
OdpowiedzUsuńmuffinki .. mm..
a może tak jutro zrobię? ;D
It is like the perfect bite! I would like to eat them warm so that the chocolate chips melt in my mouth
OdpowiedzUsuńbardzo lubię muffiny na maślance, wydają się takie delikatne. przed chwilą skonsumowałam dyniową muffinkę, ale taką czekoladowo-bananową zjadłabym z równie wielkim smakiem :)
OdpowiedzUsuńwyglądają świetnie :)
OdpowiedzUsuńPięknie wyglądają :)
OdpowiedzUsuńŚwietne muffiny, widać, że bardzo puszyste. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń